czwartek, 31 marca 2016

Kartki przez cały rok - marzec

Prawie miesiąc się nie odzywałam. Był to trudny dla mnie miesiąc. Sporo różnych problemów i to najgorsze - śmierć Babci. Miała już 91 lat, ale wszyscy myśleliśmy, że będzie żyć co najmniej sto lat. A tu, niespodziewanie, Jej życie zgasło w ciągu trzech dni. Wraz z ze śmiercią Babci zamknął się pewien rozdział w historii mojej rodziny, nie ma już nikogo z Jej pokolenia. Wciąż nie mogę uwierzyć, że Jej nie ma, bo tyle wokół się zmieniało, a Babcia zawsze była...

Były też przed świętami bardzo miłe chwile, za Waszą sprawą:)
Od Iwy otrzymałam paczuszkę pełną wspaniałych rzeczy:

Dostałam to wszystko w nagrodę za udział w zakładkowej zabawie Iwy. Tak więc dzięki Iwie spotkała mnie potrójna przyjemność - świetna zabawa, fajne zakładki i jeszcze wspaniały prezent! Bardzo Ci dziękuję, Iwo!

Dziękuję też za piękne kartki świąteczne i serdeczne życzenia
Moteczkowi

Eli

i Ani

A na koniec moje karteczki, wykonane w ramach zabawy Kartki przez cały rok:
wielkanocna z zajączkiem:
okolicznościowa z tulipanami:
bożonarodzeniowa z prezentami:
i kolaż:

środa, 9 marca 2016

Ufokowy rok - raport lutowy

Mam nadzieję, że nie rozczaruję tych osób, które kibicują mi przy pracy nad "Opowieścią wigilijną", ponieważ w lutym pracowałam nad portretem Jana Pawła II. Postanowiłam zajmować się właśnie tym haftem aż do jego finiszu, nie się gając po inne UFO-ki. Na nie przyjdzie czas potem.
A oto jaki jest stan pracy na dziś:

piątek, 4 marca 2016

Weekend w Zakopanem

Ferie w lubelskim przypadły w tym roku na koniec lutego. Pogodę mieliśmy bardziej wiosenną niż zimową. Udało nam się jednak spotkać zimę i to w jej najpiękniejszej postaci. A stało się to w przedostatni weekend lutego, w Zakopanem:)
Wyjechaliśmy z samego rana, w piątek. Najpierw odwiedziliśmy Kraków, który przywitał nas strugami deszczu:
Po obiedzie, przemoczeni do suchej nitki, ruszyliśmy do Zakopanego. Była to nasza pierwsza wspólna podróż do tego miejsca (a moja w ogóle). Dużo czasu spędziliśmy na Zakopiance, dobrze, że miałam ze sobą coś do czytania;). Z każdym kilometrem pogoda zmieniała się na coraz bardziej zimową. A kiedy rano obudziliśmy się i spojrzeliśmy za okno ujrzeliśmy widok, jak z baśni o Królowej Śniegu. Wszechobecna biel skrząca się w promieniach słońca. Napawaliśmy się tą piękną pogodą od rana do nocy, aktywnie korzystając z naszego wypoczynku.

Były jednak momenty, gdy temperatura spadła do -10, słońce zakryły ciężkie chmury, a dodatkowo smagał lodowaty, silny wiatr. Tak przywitał nas Kasprowy Wierch.

Kolejnej nocy spadł deszcz i po śniegu prawie nie zostało śladu.
Na pamiątkę oczywiście przywiozłam sobie naparstki, które pokażę przy okazji zaprezentowania mojej mini kolekcji.