To drugie tego typu miejsce, odwiedzone przeze mnie w czasie wakacji w 2015 roku. Dużo mniejszy, niż skansen w Olsztynku, o którym pisałam
tu, ale jak najbardziej wart odwiedzenia. Oczarowały mnie izby chałup, wyglądające, jakby przed chwilą wyszła z nich gospodyni, pozostawiając na stole pachnącą szarlotkę i suszące się jabłka albo dopiero co poukładane w kamiennych słojach ogórki na ukiszenie. W innych izbach na zszycie i wypchanie trocinami czekały szmaciane elementy lalek, powstawało masło lub biały ser. U sołtysa zastaliśmy suto zastawiony stół. A wszędzie kompoty, zaprawy z warzyw, nalewki, suszone zioła. Niesamowicie to wszystko wyglądało i stwarzało niepowtarzalny klimat. A teraz zapraszam na relację fotograficzną.