Poczułam się zobligowana przez Moteczka do odezwania się:) Marysiu, dziękuję za wakacyjne życzenia i Tobie także oraz wszystkim, zaglądającym jeszcze do mnie Osobom życzę pięknej i udanej końcówki wakacji.
Oj, zakurzyło się tu u mnie na blogu. Jakoś tak się działo, że nie miałam czasu i chyba trochę ochoty na blogowanie, czasami tak jest...
Różne zdarzenia miały też miejsce w czasie mojego milczenia na blogu - i dobre i złe, jak to w życiu...
W lipcu pożegnaliśmy naszego Przyjaciela, Członka Rodziny - Bruna. Był z nami 15 lat. Smutno i pusto bez niego...
Pod koniec lipca udałam się z moim Mężem w podróż życia - na pielgrzymkę do Santiago de Compostela. Wyruszyliśmy z Porto i przeszliśmy ok 250 km do grobu św. Jakuba. Wcześniej odwiedziliśmy jeszcze Fatimę. Podróż tę odbyliśmy w 20 rocznicę naszego ślubu, było więc za co dziękować i o co prosić.
A na koniec obiecany już dawno portret Jana Pawła II w pełnej krasie:
wtorek, 16 sierpnia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wracaj do nas koniecznie! Taka podróż za Wami, na pewno warto pochwalić się fotkami i napisać jak było :)
OdpowiedzUsuńPiesiula śliczna, na pewno bryka teraz, radosny jak na zdjęciu, za tęczowym mostem. Kochani kudłaci przyjaciele... :)
Dziękuję:)
UsuńPrzeżyliście razem wspaniałych dwadzieścia lat, w tym aż piętnaście z Brunem. To bardzo dużo! Bruno był szczęśliwy i dawał szczęście. Czy nie wspaniale?!
OdpowiedzUsuńWyprawą mi zaimponowałaś! Niech Bóg błogosławi na dalsze lata!
Podziwiam za Papieża i pozdrawiam Cię cieplutko :)
Dziękuję:)
UsuńPiękny obraz. Piękny był piesek...
OdpowiedzUsuń____________________________
Pozdrawiam serdecznie, Ada!
http://hafciarkablog.blogspot.com/
Dziękuję
UsuńDobre i złe dni... ale zawsze jest co wspominać... radość przeplata się z żalem...
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z pochmurnego Kłodzka :)
Masz rację, Aniu, dziękuję:)
UsuńJakże się cieszę, że nareszcie się w "Szafirowym zakątku" pojawiłaś.
OdpowiedzUsuńAż tak bardzo się tutaj u Ciebie nie zakurzyło, bo ja co jakiś czas zaglądałam i miotełką z pióreczek robioną delikatnie blog z pyłków omiatałam:))
Wspaniałą podróż odbyliście; Fatima jest tym miejscem, gdzie chciałabym się znaleźć, i napewno się tam znajdę. Smutno mi się zrobiło kiedy o odejściu Bruna przeczytałam; jestem pewna, że za tęczowym mostem radośnie sobie hasa z moimi pieskami, które przed nim ten most przekroczyły.
Pozdrawiam
Dziękuję, Marysiu, kochana jesteś:)
UsuńWspaniała pielgrzymka i Ojciec święty!
OdpowiedzUsuń