Pierwszym miejscem, jakie odwiedziliśmy w czasie ostatnich dni są ruiny zamku w Krupem, znajdujące się przy rozlewisku rzeki Wieprz.
W miejscu tym, w XV wieku niewielki zamek wzniósł Jerzy Krupski (Krupa) herbu Korczak.
Zasłynął on ratując przyszłego króla Polski Jana Olbrachta w bitwie pod Koszycami w 1491 roku, podając mu konia w czasie odwrotu.
Rozbudowy i przebudowy zamku dokonał wiek później Paweł Orzechowski herbu Rogala.
Trudno dziś wyobrazić sobie ów zamek z ozdobnymi ogrodami w czasach największej jego świetności, a był niewątpliwie wyjątkowo piękny, co pokazują poniższe ryciny:
W 1656 roku zamek został zajęty przez króla szwedzkiego Karola Gustawa, a następnie zniszczony. Potem częściowo odbudowany, posiadał wielu właścicieli. W XIX wieku uległ częściowej rozbiórce, a dodatkowych zniszczeń dokonały działania wojenne.
Z zamkiem wiąże się też legenda (te lubię najbardziej:), która mówi, że kiedy ścielą się wieczorne mgły znad jeziora, wyłania się z nich postać w kontuszu, która krąży wokół zamku. Strzeże ona, według jednej wersji wielkich skarbów ukrytych po dziś dzień w zamku, według innej spokoju i porządku w nim.