Udało mi się wreszcie ukończyć ten haft. Mimo swych nie tak dużych rozmiarów, dał mi w kość. Kilka razy pomyliłam odcień muliny, co skutkowało pruciem. A w przypadku haftu na lnie jest to wyjątkowo nieprzyjemne, dlatego kilka razy wylądował na dłużej w szufladzie.
Ale najważniejsze, że nastąpiło szczęśliwe zakończenie tej mojej Wigilijnej opowieści:)
wtorek, 27 grudnia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gratulacje! Prezentuje się wspaniale!
OdpowiedzUsuńśliczny haft:))
OdpowiedzUsuńGratulacje! jest niesamowity!
OdpowiedzUsuńCudo!!!!!!
OdpowiedzUsuńSuper hafcik.
OdpowiedzUsuńPiękna opowieść wigilijna w Twoim wydaniu.
Całuski
piękna praca na lnie ... podziwiam!
OdpowiedzUsuńGratuluje :)
OdpowiedzUsuńPoz.Dana
Pięknie wyszło!
OdpowiedzUsuń