A wszystko to przez Elę, która mnie zaraziła w czasie ostatnich odwiedzin;) Na szczęście nie chodzi o żadne choróbsko, ale o quilling. Nie mogąc się doczekać na różne quillingowe przydasie zakupione w jednym z internetowych sklepów, nacięłam trochę paseczków i zaczęłam kręcić, zwijać i przyklejać. Oto pierwsze efekty (proszę o wyrozumiałość, bo to mój debiut):
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
piękne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEdytko, to jest piękne!!!!!
OdpowiedzUsuńPiękne początki. Powinnaś być z siebie dumna :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe!!Nie tylko jak na początek ;))
OdpowiedzUsuńEdytko jak się cieszę, że się skusiłaś:)
OdpowiedzUsuńbo ja już miała w głowie plan, że następnym razem z paskami przyjdę ... a tu proszę jaka niespodzianka:)
świetnie Ci wychodzi:)BRAWO!
Na wyrozumiałość nie licz!!! Tu nie ma nic do przebaczania, wszystko idealne :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kwiaty!!!
OdpowiedzUsuńTego jeszcznie nie próbowałam. Intrygujące.
OdpowiedzUsuńKwiatki wyglądają super !
Super wyszło. Ja kiedyś zaopatrzyłam się w te wszystkie przydasie quillingowe, a jakoś się nie składa, żeby coś z nich zrobic ;O)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej.
Fantastyczne! Kolejna pasja :) I kolejny wysoki poziom wtajemniczenia :)
OdpowiedzUsuńA zerknij tu, może Cię zaciekawi:
http://www.mmlublin.pl/meeting/315384/Kwietniowe+warsztaty+Akademii+R%C4%99kodzie%C5%82a+BOCIAN.html
Szczerze mówiąc to całkiem pięknie Cię pokręciło:) Kwiatki wyszły przepięknie:)
OdpowiedzUsuń