Moja ostatnia nieobecnosć blogowa spowodowana była m.in. urlopem, spędzanym oczywiscie na Mazurach:) Troszkę więcej o tym na moim drugim blogu: Po domowemu.
Jak to zwykle bywa, to co dobre szybko się kończy i trzeba wracać do zwykłej codziennsoci. W związku z cudną pogodą robótki xxx przeleżały w torbie (postawiłam dosłownie kilkanascie xxx w zabranym zestawiku), nie ma więc czego pokazywać. Aby wdrożyć się w normalny rytm (również robótkowania;) po powrocie zaczęłam od bardzo przyjemnej i pięknie pachnącej czynnosci - przygotowania lawendowych woreczków. Hafciki powstały jeszcze przed wyjazdem, lawenda ususzona (w tym roku nie musiałam kupować, ponieważ moja działkowa uraczyła mnie pięknie pachnącym kwieciem w sporej ilosci:), pozostało uszyć tylko lniane woreczki.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam lawendę, a Twoje woreczki są przepiękne!
OdpowiedzUsuńhttp://anek73.blox.pl
U mnie niestety nie ma lawendy :( chciałam w tym roku, ale nic z tego nie wyszło przez powodzie i ulewne deszcze wszystko szlag trafił :( może w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńA woreczki wspaniałe już czuje ich zapach, hafcik śliczny...jak zwykle mistrzostwo :)
Woreczki są urocze. Tyle się naczytałam na różnych blogach o lawendzie, że chyba w przyszłym roku też posieję. Ciekawe czy urośnie w doniczce na balkonie?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Edytko, bardzo dziękuje za udział w wymiance!:) Woreczki pięknie wyglądają!:) A lawendy zazdroszczę mnie nawet nie raczyła wzejść. Pozdrawiam serdecznie, Kasia!:)
OdpowiedzUsuńPiękne te woreczki ... a ten zapach!!!
OdpowiedzUsuńPiekne woreczki !! i ta lawenda własna, to coś wspaniałego. Wypraw ana Mazury ... przypominają mi się od razu moje młodzieńcze wyprawy z plecakiem :)
OdpowiedzUsuńPzodr An
Wspaniala lawendowa kolekcja!
OdpowiedzUsuńŚliczne, nie trzeba ich trzymać w ręku, żeby czuć wspaniały lawedowy zapach:))
OdpowiedzUsuńU mnie w tym roku lawendy nie ma, jesienią wsadziłam 15 krzaczków i wszystkie!!! zmarzły; to było małe nieporozumienie, gdyż lawenda w moim ogrodzie nie chce rosnąć tam gdzie ja chcę, ale rosłaby tam gdzie ona chce:))
A ponieważ nie wyobrażam sobie lata bez lawendowego "kwiecia" więc zamówiłam to "kwiecie" u tych, którzy mają go pod dostatkiem; paczuszka z serduszkiem, wianuszkiem i suszem już została do mnie wysłana.
Pozdrawiam serdecznie:)
Moteczku, ja na zimę lawendę przykryłam słomą - wyczytałam gdzieś, że to dobry sposób ochrony lawendy przed mrozem i u mnie się sprawdził.
OdpowiedzUsuńA od "tych" co mają lawendy pod dostatkiem mam wianek (na ostatnim zdjęciu) kupiony 2 lata temu, nic nie stracił na swej urodzie:)
Wspaniałe zapasy. I piękne woreczki do napełnienia.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ja nie mam gdzie posadzić lawendy.
uwielbiam lawende,woreczki cudowne .Poz.Dana
OdpowiedzUsuńCudne woreczki a Twoja lawenda aż tu mi zapachniała :)
OdpowiedzUsuńŚliczne woreczki i na pewno roztaczają piękny aromat :)
OdpowiedzUsuńmasz bardzo obfite zbiory lawendy!!! cudowne! woreczki także! a wieniec też sama robiłaś?pozdrawiam i zapraszam
OdpowiedzUsuńJak pięknie i obficie zakwitła Twoja lawenda . Żal by ją było zmarnować. Woreczki są śliczne i wyobrażam sobie , jak teraz wypełnione pięknie pachną.
OdpowiedzUsuń