Kinga przywiozła ze sobą torbę prezentów dla nas (jak Sw. Mikołaj:)

To nie wszystko, bo częć została już spożytkowana.
Chcę tu szczególnie pochwalić się i wyeksponować rzeczy wykonane własnoręcznie przez Kingę, a są to przecudne podkładki z frywolitkowym motywem:
Przymierzałam je już na różne sposoby i stwierdziłam, że najpiękniej komponują się z tym babcinym obrusem:)


Wspomnę też o ciekawym rozwiązaniu, jakie zastosowała Kinga, a którego ja nie znałam - podkładki od spodniej strony są podszyte specjalną gumowaną materią, która zapobiega ich sciaganiu się - sprawdza się to rewelacyjnie.

Dodam jeszcze, że zdjęcia nie oddają urody i wdzięku tych podkładek.
Kolejnym pięknym, własnoręcznie wykonanym prezentem są kolczyki dla mojej córki Dianki:

Chyba nie muszę dodawać, że wciąż któras para jest w użyciu:)
Spotkałsymy się z Kingą w celu realizacji pewnego tajnego (na razie) projektu. Jestem bardzo zadowolona także z tego, że ów projekt udało się w tak krótkim czasie doprowadzić prawie do końca. Mam też nadzieję, że udało mi się przekazać Kindze kilka praktycznych rad i wskazówek, co wkrótce da wyraz w jej nowych pracach;)
Niewątpliwym minusem naszego spotkania był krótki czas, który trzeba było spożytkować w konkretnym celu. Żałuję też, że nie mogłam Kindze pokazać Lublina i mojej działki, która teraz jest zalana:((( Ale ku temu, mam nadzieję, jeszcze nadarzy się okazja.
A oto pamiatkowe zdjęcie, choć jak sie okazało, obie nie lubimy być focone:
