Dawno nie pokazywałam nic haftowanego, no to dziś to nadrobię. W czasie wakacji popełniłam metryczkę dla Gabrysi. Gabrysia to bratanica mojej przyjaciółki, a młodsza siostrzyczka bliźniaczek, dla których metryczki też robiłam, a pokazywałam TU.
Jeszcze tylko muszę upewnić się którego dnia maja Gabrysia przyszła na świat, uprać i oprawić metryczkę i będzie finisz, który oczywiście zaprezentuję na blogu.
Zaś na urlop, na Kujawy zabrałam haft, który rozpoczęłam 27 kwietnia 2014, czyli w dzień kanonizacji Jana Pawła II (do tej pory go nie pokazywałam). Dla mnie jest to praca pewnie na parę lat, ale po troszku jej przybywa, a na obecną chwilę prezentuje się tak:
Pochwalę się też przepysznym chlebkiem, który upiekłam wczoraj. Jest to chleb pszenno - żytni na zakwasie. Zakwas dostałam od koleżanki z pracy, a ona przywiozła go z wakacji nad morzem. Chlebek bardzo smakuje całej mojej rodzince.
Prześliczna metryczka :) Duża praca te z powstanie - trzeba tylko czasu :)
OdpowiedzUsuńPrzy tym Papieżu to dużo pracy - siłą rzeczy to musi potrwać. Gabrysi na pewno metryczka się spodoba, jak tylko trochę podrośnie zacznie ją doceniać. Chlebkiem bym się chętnie poczęstowała :)
OdpowiedzUsuńMetryczka będzie dla Gabrysi wspaniałą pamiątką :) Papież to gigantyczne przedsięwzięcie! Takie monumentalne hafty zupełnie nie korespondują z moim charakterem, bo ja to bym chciała efektu natychmiastowego :) Przy małych haftach potrafię siedzieć cały dzień i pół nocy z ciekawości, jak będzie wyglądać, więc po ukończeniu takiego obrazu zostałby ze mnie cień hafciarki :))))
OdpowiedzUsuńMetryczka śliczna, bardzo lubię te wzorki :) Za rychłe ukończenie Papieża trzymam mocno kciuki, choć pracy jeszcze sporo przy nim :)
OdpowiedzUsuńA chlebek...zjadło by się.
Chlebek wygląda bardzo apetycznie:)
OdpowiedzUsuń