Ostatni weekend spędziłam w przemiłym towarzystwie, pracowicie i interesująco. A wszystko to dzięki mojemu gosciowi, który przybył do mnie z Krakowa:) Tym gosciem była Kinga:) Podobnie jak Ona (o czym wspomina na blogu), tak i ja byłam ciekawa jak to będzie, czy znajdziemy wspólne tematy, choć o takie przy wspólnych zainteresowaniach nietrudno:) Okazało się jednak, że tych tematów jest znacznie więcej i zdecydowanie nie wyczerpałsymy ich w ciągu niecałych dwóch dni:) Kinga w ogóle okazała się miłą, sympatyczną, ciepłą, kontaktową osobą:) Od wejscia do domu podbiła serce mojego Kajtusia i nawet mój pies od razu ją zaakceptował (co nie jest częste).
Kinga przywiozła ze sobą torbę prezentów dla nas (jak Sw. Mikołaj:)
To nie wszystko, bo częć została już spożytkowana.
Chcę tu szczególnie pochwalić się i wyeksponować rzeczy wykonane własnoręcznie przez Kingę, a są to przecudne podkładki z frywolitkowym motywem:
Przymierzałam je już na różne sposoby i stwierdziłam, że najpiękniej komponują się z tym babcinym obrusem:)
Wspomnę też o ciekawym rozwiązaniu, jakie zastosowała Kinga, a którego ja nie znałam - podkładki od spodniej strony są podszyte specjalną gumowaną materią, która zapobiega ich sciaganiu się - sprawdza się to rewelacyjnie.
Dodam jeszcze, że zdjęcia nie oddają urody i wdzięku tych podkładek.
Kolejnym pięknym, własnoręcznie wykonanym prezentem są kolczyki dla mojej córki Dianki:
Chyba nie muszę dodawać, że wciąż któras para jest w użyciu:)
Spotkałsymy się z Kingą w celu realizacji pewnego tajnego (na razie) projektu. Jestem bardzo zadowolona także z tego, że ów projekt udało się w tak krótkim czasie doprowadzić prawie do końca. Mam też nadzieję, że udało mi się przekazać Kindze kilka praktycznych rad i wskazówek, co wkrótce da wyraz w jej nowych pracach;)
Niewątpliwym minusem naszego spotkania był krótki czas, który trzeba było spożytkować w konkretnym celu. Żałuję też, że nie mogłam Kindze pokazać Lublina i mojej działki, która teraz jest zalana:((( Ale ku temu, mam nadzieję, jeszcze nadarzy się okazja.
A oto pamiatkowe zdjęcie, choć jak sie okazało, obie nie lubimy być focone:
Fajna fotka.Tak siedzicie jakby tam pod stołem było schowane jakies O,5 hi,hi szybciutko schowane do zdjęcia:-)))))))
OdpowiedzUsuńNo rzeczywiście, można tak pomyśleć, że coś tam zostało schowane :)
OdpowiedzUsuńEdytko jeszcze raz dziękuję za gościnę i nieocenioną pomoc :)
Takie spotkania są przemiłe i zostawiają piękne wspomnienia. Zazdroszczę Wam tych chwil. sama kilka razy miałam się spotkać z Kinią i mimo, że tak blisko mieszkamy nie udało się :(
OdpowiedzUsuńOj, Renatko, ale Ty masz pomysły;) Fotka była robiona na pamiątkę, prawie w ostatniej chwili i dlatego tak to wygląda.
OdpowiedzUsuńNie trzeba czytać teksu, żeby wiedzieć, iż fajnie było Wam ze sobą. Wasze uśmiechnięte twarze mówią same za siebie. Prezenciki cudowne.
OdpowiedzUsuńwidać że spotkanko się udało:)))
OdpowiedzUsuńprezenciki śliczne!!!
fajnie tak sie w realu spotykać , by realizować wspólne plany ....ciekawe co tam wymyśliłyście ?? juz nie moge sie doczekać :)
OdpowiedzUsuńA która jest która? ;)
OdpowiedzUsuńSuper że się spotkałyście!
Aneladgam, Kinga z prawej, ja z lewej:)
OdpowiedzUsuń