Długo się nie odzywałam, bo koniec roku szkolnego dla nauczyciela wymagający, a potem trzy tygodnie półkolonii - też bardzo wymagające, ale jednocześnie ciekawe i wzbogacające doświadczenie. A potem tygodniowy wyjazd - cudowny wypoczynek w Budapeszcie z wypadem nad Balaton - o tym na pewno napiszę. Po powrocie adoptowaliśmy drugiego kotka, półdzikiego, po wielu przejściach. Nasz Frycek z miejsca go zaakceptował. Niestety nocą koteczek zrobił dziurę w ratanowej macie na balkonie, pod metalową siatką zabezpieczającą i wyskoczył z balkonu (1 piętro). Od tej pory przeszukujemy osiedlowe krzaki i zaułki, penetrujemy piwnice, rozwieszamy ogłoszenia, zamieszczamy wiadomości o zaginięciu w sieci, rozstawiamy miseczki z karmą i wodą po całym naszym osiedlu i sąsiednich. Na razie bez pozytywnych skutków, ale się nie poddajemy i wierzymy, że odnajdziemy koteczka.
Na osłodę mamy mruczenia, obcierania, przytulania i miałkolenie naszego kochanego Fryculka.
W kwestii robótkowej niewiele się dzieje, przez ostatnie miesiące najchętniej zajmowałam się decu (pokażę przy najbliższej okazji). A ostatnio, dla zajęcia głowy czymś innym wykonałam hafcik i karteczkę w ramach zabawy blogowej u Ani -
Kartki przez cały rok. Na miesiace wakacyjne przewidziany został lift takich karteczek:
Ja wybrałam karteczkę wykonana przez Hubkę:
oto moja wersja:
Trzymajcie kciuki za moje poszukiwania.